www.olejkowyzielarz.pl

 

Kłykciny i brodawki

 

Rozdział jest poświęcony głównie kłykcinom ale wszystkie opisane mechanizmy działania oraz środki będą skuteczne również na brodawki.

 

Kłykciny - powoduje je wirus brodawczaka ludzkiego czyli HPV - Human Papiloma Virus. Istnieje około 100 typów tego wirusa. Część z nich powoduje łagodne zmiany skórne w postaci brodawek, część powoduje kłykciny (HPV 6 i 11) a część sprzyja powstawaniu raka szyjki macicy. Te najbardziej niebezpieczne - onkogenne typy - to HPV 16 i 18.

 

Szacuje się, że ok 50% populacji ludzkiej w ciągu swojego życia przejdzie zakażenie tym wirusem. Wirus może być przenoszony poprzez kontakt ze skórą - tak najczęściej powstają brodawki czy kurzajki albo poprzez kontakt seksualny - tak przenoszone są kłykciny. Jest jeszcze możliwość zarażenia dziecka w czasie porodu.

 

To, że zaraziliśmy się nie oznacza zawsze, że wystąpią u nas objawy. Pierwsze objawy to pojawienie się skóropodobnych grudek w okolicach narządów płciowych. Najczęściej są bezbolesne, czasem niektóre osoby doświadczać będą pieczenia czy swędzenia. Kłykciny dotykają w równym stopniu mężczyzn jak i kobiety. U kobiet kłykciny mogą rozwinąć się na wargach sromowych, wewnątrz pochwy, wokół odbytu, na szyjce macicy lub wewnątrz cewki moczowej. U mężczyzn brodawki pojawiają się zazwyczaj na trzonie penisa, wokół odbytu, na żołędzi, wewnątrz cewki moczowej, pod napletkiem, na mosznie oraz pomiędzy moszną a odbytem. Powikłaniem kłykcin u mężczyzn może być stulejka.

 

U sporej części osób które posiadają silny i dobrze działający układ odpornościowy wirus nie musi być problemem. Może być w formie utajonej, bezobjawowej, czasem nasz organizm pokona go, jednak najczęściej pozostaniemy z nim do końca życia. Większość zakażeń przebiega bezobjawowo i samoistnie ustępuje. Oczywiście my omawiamy sytuację, że niestety zmiany w u nas wystąpiły.

 

Zmiany mogą się ujawnić dopiero kilka miesięcy po kontakcie z zarażoną osobą. W międzyczasie my nieświadomi możemy zarażać innych partnerów. Zmiany te występują na zewnętrznych i wewnętrznych narządach płciowych. Niekiedy zmiany pojawiają się na błonie śluzowej jamy ustnej lub gardła. Nie leczone zmiany mogą prowadzić do raka.

 

Nawet gdy się pozbyliśmy zmian to musimy pamiętać, że ten wirus (podobnie jak wirus opryszczki) będzie w naszym organizmie i że nawroty są możliwe. Warto równocześnie z kuracją (dowolną) zastosować różne znane środki pobudzające odporność czy zwalczające wirusy, mogą to być np. nalewki z jeżówki, vilacacory, tuji, wrotyczu, dziurawca. Godny polecenia jest propolis, w mniejszym stopniu miód.

 

Co proponuje klasyczna medycyna?

 

Zasadniczo terapie można podzielić na różne rodzaje. Pierwszy to podawanie leków przeciw wirusowych lub mających na celu pobudzenie odporności organizmu. Drugi rodzaj terapii to fizyczne unicestwienie zmian na drodze:

 

Kriochirurgia (krioterapia).

 

Wykorzystanie bardzo niskiej temperatury jest wskazane przy leczeniu tego typu schorzeń. Dlatego w leczeniu tej dolegliwości często stosuje się kriochirurgię (krioterapię). Można wybrać metodę natrysku w przypadku dużych zmian. W przypadku mniejszych obszarów zaatakowanych wirusem użyjemy zamkniętych aplikatorów które chłodzone są ciekłym azotem lub podtlenkiem azotu. Zamrażanie przez czas 10-90 sekund powtarza się co tydzień lub dwa do ustąpienia zmian.

 

Laseroterapia.

 

Jedna z metod leczenia kłykcin kończystych. Leczenie laserem znacznie ogranicza ryzyko nawrotów. Dodatkowym atutem laseroterapii jest możliwość wykonywania jej u kobiet w ciąży. Jest bowiem bezpieczna zarówno dla ciężarnej, jak i dla płodu. Można też tę metodę łączyć z farmakoterapią, co daje jeszcze lepsze efekty terapeutyczne. Metoda ta jest przy tym prosta i skuteczna, także w przypadku bardzo dużych kłykcin kończystych.

 

Leczenie chirurgiczne.

 

Stosuje się je w przypadkach, gdy manifestacja choroby jest najbardziej rozległa, albo po zastosowaniu innych metod leczenia powtarzają się jej nawroty. Lekarz dokonuje znieczulenia miejscowego, po czym nożyczkami czy skalpelem usuwa narośle. Rana nie goi się długo, nie ma też obaw, że po zabiegu pozostaną szpetne blizny. Tego typu zabieg wykonuje się w znieczuleniu.

 

Jeśli chodzi o najbardziej znane leki to są to leki oparte na 2 różnych substancjach. Pierwszą grupą są leki wykorzystujące jako substancję czynną - Imikwimod - jest to swoisty immunomodulator, pobudza organizm do walki z wirusem. Najbardziej znaną handlową nazwą preparatu jest Aldara.

 

Drugą, znaną substancją, zdecydowanie bardziej skuteczniejszą - to wyciąg z rośliny stopkowiec tarczowaty czyli podofilina, a konkretniej podofilotoksyna - kolejny przykład na to, że mimo, że mamy XXI wiek to natura jest bezkonkurencyjna. Podobnie jest przy dnie(podagra) gdzie substancją nie do pobicia jest Kolchicyna. Takim lekiem do usuwania kłykcin jest Condyline (lub Condylox) - zawiera 0,5% roztwór podofilotoksyny. Bardziej znanymi lekami są Warticon (0,5%) lub Wartec (0,15%). Podofilina atakuje jądro komórki co zapobiega jej namnażaniu i potem ona obumiera.

 

Gdy czytelnicy sprawdzą sobie ceny powyższych leków i porównają z praktycznie zerowym kosztem ziołoterapii to będą mieli odpowiedź czy i co warto zastosować.

 

Wartym wspomnienia zabiegiem zapobiegawczym jest szczepionka przeciwko HPV. Nie wypowiadam się co do istoty szczepień czy możliwych powikłań bo temat jest ostatnio kontrowersyjny. W przypadku gdy chcesz uniknąć kłykcin kończystych a przede wszystkim raka to warto korzystać z szczepionki. Program szczepień jest refundowany w niektórych dużych polskich miastach. Można też odpłatnie zaszczepić się samemu. Najważniejsze jest jednak wykonanie tego odpowiednio wcześnie, najlepiej przed rozpoczęciem współżycia seksualnego. Dlatego większość specjalistów zaleca szczepienie już dziewczynek w wieku 12 lat.

 

Gdy jesteśmy przy profilaktyce nie sposób nie wspomnieć o prezerwatywie (ogranicza ryzyko zakażenia o 75%) a przede wszystkim o tym, że wierność stałemu, sprawdzonemu partnerowi jest najlepszym zabezpieczeniem. Ważna jest też dbałość o higienę - można się zarazić używając ręcznika osoby zarażonej.

 

Oczywiście leczenie powinno obejmować obydwu partnerów.

 

Ponieważ jesteśmy przy alternatywnych sposobach leczenia nie sposób nie wspomnieć o sposobach psychologicznych wykorzystywane w leczeniu kurzajek czy kłykcin.

 

Hipnoza podobno może być skuteczna w walce z brodawkami. Mechanizm działania opiera się na dziedzinie o nazwie psychoneuroimmunologia – zjawiska psychiczne mogą wpływać na funkcje immunologiczne.

 

Autosugestia bywa równie skuteczna co hipnoza. Pacjent musi głęboko uwierzyć, że jego brodawki kurczą się, że odczuwa mrowienie charakterystyczne dla znikania kłykcin czy kurzajek. Poddawanie się autosugestii w pierwszych dniach terapii powinno trwać 2 minuty, później należy codziennie przez 5 minut powtarzać zabieg. U osób obdarzonych bujną wyobraźnią, autosugestia przynosi ponoć najlepsze rezultaty.

 

Ja co prawda nie wierzę specjalnie w te metody ale informuję, że w literaturze o tym się wspomina.

 

Najskuteczniejsze metody naturalne - ziołowe.

 

Można wyjść z takiego samego założenia jak klasyczna medycyna czyli fizycznie unicestwić a dokładniej wypalić czy unicestwić kłykciny oraz dodatkowo zastosować wewnętrznie wspomagająco preparaty czy nalewki z ziół przeciw wirusowych. Ja jako takie nalewki polecam nalewki wrotyczową, glistnikową, na pączkach czermechy czy na innych pączkach, czy też inne wcześniej wspomniane, a najlepiej mieszankę tych nalewek. Takimi nalewkami czy innymi dysponuję nie tylko ja ale praktycznie każdy zielarz. Zalecam dziennie 3 razy 10ml takiej nalewki. Można zastosować preparat Befungin na wzmocnienie odporności. Można wykorzystać czagę samodzielnie przyrządzaną. Można brać inne zioła, preparaty z nich, przykładowo takie jak: vilcacora, jeżówka.

 

Są warianty dające zawsze 100% skuteczność, zasadniczo ograniczeniem jest jedynie dostępność surowców zielarskich. Ponieważ wariantów, roślin i środków jest parę to raczej zawsze da się znaleźć wyjście z sytuacji i skomponować coś odpowiednio silnego.

 

Do zniszczenia kłykcin służą nam soki (mleczka, świeży sok mleczny) dwóch podstawowych roślin: są to glistnik jaskółcze ziele lub wilczomlecz. Sok z tych roślin stosujemy - miejscowo, tylko dokładnie na zmiany, ważne jest aby omijać skórę zdrową, miejsca niezmienione chorobowo. Drugim podstawowym składnikiem kuracji jest olejek herbaciany. Sok z tych roślin stosuje się naprzemiennie z olejkiem herbacianym - to jest wariant optymalny i maksymalny który nigdy nie zawiedzie. Można też ewentualnie zamiast o. herbacianego zastosować o. cynamonowy czy ostatecznie goździkowy - są jednak gorsze, mają słabsze właściwości wirusobójcze czy "wypalające" oraz z przypadku o.cynamonowego są bardziej uciążliwe (szczypią, mocniej podrażniają) w użyciu.

 

Jak stosować olejki - miejscowo, można minimalnie wokół, poza zmiany. Ja jestem zwolennikiem rozcieńczania olejków ale tutaj to max. w stosunku 1:1, większość ludzi stosuje czyste olejki. Smarować 2-4 razy dziennie.

 

Generalnie wariantów jest parę i proszę o tym pamiętać - możemy zastosować tylko same mleczka. Możemy stosować sam olejek herbaciany - też są szanse powodzenia. Oczywiście najpewniejsza jest mieszanka mleczka plus olejek herbaciany. Ale olejek możemy i powinniśmy stosować do innych słabszych wariantów kuracji.

 

Wymienione rośliny są stosunkowo popularne i dostępne. Glistnik jest jeden, rośnie często na skraju lasu, wilczomleczy jest parę ale jest bez znaczenia jaki zastosujemy. Wilczomlecz jest rośliną bardzo trującą i powinien być stosowany wyjątkowo gdy np. kuracja glistnikiem z olejkami nie da efektów. Tą roślinę stosuje się tylko i wyłącznie zewnętrznie. Absolutnie nie wolno lizać jego soku czy też kosztować rośliny - powoduje ogromne pieczenie i pragnienie którego nie można ugasić żadnym płynem i trwa to nawet do 3 dni. Wilczomlecz jest niezastąpiony przy usuwaniu wszelkich odcisków, brodawek czy też właśnie kłykcin.

 

Jeśli chodzi o właściwości "wypalające" to posiada je jedynie świeży sok z tych roślin.

 

Przetwory z tych roślin czy soku (susz, nalewki, maceraty, inne) mają dużo mniejszą, małą bądź już niewielką wartość (ale czasem mają wystarczającą). Jednak na allegro są preparaty z glistnika mające służyć do wypalania brodawek, nie próbowałem ich, na pewno też działają, z tym, że na pewno nie dorównują świeżej roślinie.

 

Przykładem preparatu z glistnika który możemy sporządzić samodzielnie jest macerat sporządzony a bazie świeżej rośliny i soli fizjologicznej. Roślinę zbieramy, płuczemy, z grubsza kroimy, zalewamy roztworem soli fizjologicznej (do sporządzenia samemu lub do kupienia w każdej aptece) i rozdrabniamy mikserem, przechowujemy parę dni w lodówce. Stosujemy wtedy okłady (przymoczki). Gdy mamy problem ze świeżym zielem np. zimą to zawsze da się zastosować korzeń glistnika. Innym przykładem samodzielnie sporządzonego preparatu o dłuższej trwałości jest posiekanie ziela czy korzenia i wykorzystanie małej ilości jakiegoś delikatnego octu np. jabłkowego. Taką miksturę nakładamy pędzelkiem na zmianę 3 razy dziennie.

 

Za każdym razem najlepszym rozwiązaniem jest zerwać świeże ziele, listek i wykorzystać świeżo wypływający sok. Jeśli znajdziesz rośliny gdzieś dalej od swojego domu to nic nie szkodzi na przeszkodzie aby rośliny wykopać i przesadzić do doniczki i trzymać w domu. Glistnik (jest dużo bezpieczniejszy od wilczomleczu) też trzeba stosować bardzo ostrożnie - sok z glistnika jest żrący i przedostanie się go np. do oka może być źródłem poważnych problemów. Przeciw wskazaniem do stosowania glistnika są alergie.

 

Jest jeszcze jedna popularna roślina która ma podobne właściwości, ale ma zdecydowanie najsłabsze działanie z wymienionych wcześniej roślin - to popularny mlecz. Jego mleczny sok też da się zastosować. Jednak tutaj obowiązkowo powinniśmy się wspomagać olejkiem herbacianym.

 

Rośliną która w mojej ocenie najmniej się nadaje do zrobienia preparatów jest popularna tuja - tutaj możemy też wykorzystać octy czy alkohol jako ekstrahent. Tuja ma silne właściwości wirusobójcze i w mojej ocenie bardziej nadaje się jako nalewka do krótko trwałego wewnętrznego użycia.

 

Czytałem, nie sprawdzałem i nie weryfikowałem, że sok z aloesu też może działać. Być może sam propolis stosowany zewnętrznie na przemian z o.herbacianym sprawdziłby się - nie wiem, nie próbowałem.

 

W każdym razie wariant mleczka i olejek herbaciany został parę razy praktycznie sprawdzony z 100% pozytywnym efektem.

 

Innym preparatem (nie ziołowym) stosowanym ale raczej tylko do zewnętrznych zmian jest Wartner pen. Co prawda nie jest dopuszczony do takiego stosowania (na kłykciny) tylko do zwalczania normalnych brodawek ale nie zmienia to faktu, że działa.

 

Innym środkiem dostępnym dla każdego jest użycie kwasu mlekowego do kupienia bez problemu na allegro za kilkanaście złotych. Kwas mlekowy jest używany do peelingów, złuszczania skóry. Oczywiście musimy zastosować wysokie stężenia kwasu - rzędu 50 a nawet 80%. Stosujemy tylko miejscowo, tylko na zmianę, tylko przez określony czas, potem dokładnie spłukujemy dużą ilością wody. Działa na brodawki ale też na kłykciny.

 

Tak więc sami Państwo widzą, że ziół czy surowców roślinnych czy alternatywnych możliwych do pewnego i skutecznego zastosowania jest parę. Życzę udanych kuracji.